Nagle zza krzesła kawiarnianej sąsiadki wyszedł przywitać się piesek. Średniej wielkości, długie uszy, śliczne oczy, biało czarny. Po prostu piękności! No i wykonał taniec merdania ogonem, przymilania się i przytulania. Trudno było się oprzeć, by go nie pogłaskać. Zapytałam panią tylko jaka to rasa, a ona odpowiedziała-King Charles Spaniel Cavalier.
Nie wiem, czy to ta przyjemna chwila w Paryżu, czy to, że przez dłuższą chwilę nawet nie zorientowałam się że siedzę obok psa, czy w końcu jego urok sprawiły, że rok później moim psem został Florek.
Coś w tym jest 😉
Super historia ♥️ to niezwykłe jak takie, z pozoru nie istotne zdarzenia wpływają na nasze wybory 😊. Florek jest słodki!
Fajna przygoda 🙂 Z psem i teraz też masz takiego samego 🙂
Głaski dal niego , dużo głasków 🙂